Funkcjonariusze Policji pomogli osobom wymagającym hospitalizacji.

0

Policjanci z Dobczyc uratowali  35-latka.

Funkcjonariusze Komisariatu Policji w Dobczycach opatrzyli rannego mężczyznę. Zatamowali płynącą krew i czuwali nad stanem poszkodowanego do czasu przyjazdu pogotowia ratunkowego.

W poniedziałkowe popołudnie dyżurny Komisariatu Policji w Dobczycach odebrał telefon z prośbą o pomoc. Zgłaszającym był mężczyzna, który chciał popełnić samobójstwo i chwilę wcześniej zadał sobie kilka ran.

Na miejsce skierowani zostali policjanci , którzy znajdowali się najbliżej domu poszkodowanego oraz karetka pogotowia. Patrol w składzie: mł. asp. Jakub Cuper i mł. asp. Krzysztof Arendarczyk po otrzymaniu zgłoszenia włączyli sygnały uprzywilejowania i jak najszybciej pojechali na miejsce. Pod wskazany adres dojechali jako pierwsi.  W domu zastali siedzącego na krześle 35-latka. Mężczyzna był ranny, krwawił.  Obok leżał kuchenny nóż. Ranny powoli tracił kontakt z otoczeniem.   Funkcjonariusze zatamowali krwawienie i  opatrzyli rannego. Do czasu przyjazdu karetki czuwali nad poszkodowanym, utrzymywali z nim kontakt. Po kilku minutach na miejsce przyjechał zespół pogotowia ratunkowego, który przetransportował mieszkańca Gminy Dobczyce do szpitala w Myślenicach.

Aktualnie 35-latek przebywa w szpitalu.  Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.

Policjant OPP w Krakowie po służbie pomógł zdezorientowanemu i zziębniętemu staruszkowi.

O tym, że służba w Policji jest misją pomocy drugiemu człowiekowi,  dowiódł st. sierż. Dominik Wilk z OPP w Krakowie. Mundurowy, który w noworoczny poranek wracał po wielogodzinnym zabezpieczeniu sylwestrowej imprezy, pomógł wyziębionemu staruszkowi wrócić do domu.

Funkcjonariusz, jadąc tramwajem, zwrócił uwagę na pasażera ubranego zaledwie w piżamę z narzuconą na ramiona kurtką. Jego ubiór był zupełnie nieadekwatny do sytuacji, a tym bardziej zimowej aury. Policjant podszedł do zziębniętego pana, sprawdzając, czy nie wymaga on pomocy medycznej. Gdy mundurowy upewnił się, że zdrowiu mężczyzny nic nie zagraża, zapytał co się stało? 72-latek nie potrafił w sposób racjonalny dokładnie wytłumaczyć okoliczności, w jakich się znalazł w tramwaju. Mężczyzna chciał wrócić do domu, jednak był zupełnie zdezorientowany i jechał w przeciwnym kierunku do swojego miejsca zamieszkania. St. sierż. Dominik Wilk doskonale wiedział, jak pomóc staruszkowi. Wraz ze zbłąkanym mężczyzną wysiadł z tramwaju na ul. Lubicz  i  udał się do pobliskiego Komisariatu Policji. Tam, mundurowi z „Białego Domku” potwierdzili adres zamieszkania staruszka i radiowozem odwieźli go do domu.